Wczoraj pod wieczór ustał wiatr i jakoś tak cieplej się zrobiło… Wpadłam do domu po wodę i kanapki, gdyż cały dzień pracowaliśmy w polu. Zobaczyłam piękne światło, które wpadło do domu i chwyciłam za aparat. Zrobiłam szybkie zdjęcia, bez większego zaangażowania. „Złota godzina”, która wcale nie trwa godzinę to czas, kiedy światło jest najlepsze. Promienie słoneczne są nisko nad horyzontem, światło jest delikatne, miękkie i rozproszone. Takie moje!
****
A dziś ciąg dalszy planowania grządek. W tym tygodniu musimy zakończyć wszystkie prace, które zaplanowaliśmy sobie. Wczoraj przyjechał obornik! Co za radość :-) Planuję dwie uprawy: tradycyjną i na podwyższonych grządkach. Zobaczymy, która lepiej obrodzi. Trzeba się uczyć na własnych błędach.
Dobrej środy moi Drodzy!